Dolny Śląsk wciąż czeka na wybór nowego marszałka województwa.
Po ostatnich wyborach do Sejmiku, które przyniosły nieoczekiwane rozkłady mandatów, w regionie rozgorzała polityczna batalia o to prestiżowe stanowisko.
Wyniki wyborów na Dolnym Śląsku
Wybory regionalne na Dolnym Śląsku zakończyły się podziałem mandatów między kilka głównych partii. Koalicja Obywatelska (KO) wyłoniła się z 15 mandatami, co stanowiło silną pozycję, jednak niewystarczającą do samodzielnego rządzenia.
Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zdobyło 13 miejsc, podczas gdy nowo utworzona koalicja Trzeciej Drogi wspólnie z Polskim Stronnictwem Ludowym (PSL) uzyskała 4 mandaty. Komitet Bezpartyjni Samorządowcy zajął 3 miejsca, a Lewica – jedno.
Rywalizacja o przewodnictwo
Wśród kandydatów na Marszałka województwa dolnośląskiego najwięcej uwagi przyciągają Paweł Gancarz z PSL oraz Michał Jaros z Platformy Obywatelskiej.
Obydwaj politycy, reprezentujący swoje frakcje, starają się zyskać poparcie wśród radnych, co może zadecydować o końcowym układzie sił.
Scenariusze koalicyjne i potencjalne sojusze
W obecnej sytuacji politycznej kluczowe stają się rozmowy koalicyjne. Możliwe scenariusze zakładają różne sojusze. Koalicja KO i Trzeciej Drogi mogłaby liczyć na 19 mandatów, co sugeruje Paweł Gancarz, wskazując na „naturalny sojusz”.
Z drugiej strony, możliwa jest także koalicja z udziałem PiS, która z Bezpartyjnymi Samorządowcami i PSL, dałaby w sumie 18 mandatów. W tej sytuacji decydującym głosem mógłby być mandat Lewicy, który okazałby się języczkiem u wagi.
Paweł Gancarz, w niedawnym wywiadzie dla Radia Wrocław, podkreślił znaczenie transparentnego zarządzania funduszami unijnymi, które było priorytetem poprzedniego Marszałka, Cezarego Przybylskiego. Wskazał na potrzebę kontynuacji tej polityki, która umożliwiła rozwój mniejszych, często pomijanych gmin.